Często dostaje to pytanie podczas treningów indywidualnych lub konsultacji. Wiele osób zadaje sobie to pytanie w duchu, po kolejnych miesiącach nieudanej walki. Pewnie nikogo to nie zdziwi, że odpowiedź na to pytanie jest złożona i nie ma jednego „złotego środka” na wspaniale wyrzeźbione mięśnie brzucha.
Znaczna część osób myśli, że im więcej ćwiczeń na mięśnie brzucha zrobią, tym szybciej odsłonią mityczny sześciopak. Niestety same ćwiczenia „na brzuch” to za mało, owszem zbudują one trochę masy mięśniowej, ale nie na tyle, aby mięśnie przebiły się przez warstwę tkanki tłuszczowej. Bo to ona zasłania to co chcemy pokazać. Tak więc pierwszym założeniem powinna być redukcja nadmiernych kilogramów, a do tego konieczne jest odpowiednie żywienie.
„Sześciopak zaczyna się w kuchni”. Jeśli przyswoicie i wprowadzicie tą pierwszą, a zarazem najważniejszą zasadę to jesteście na najlepszej drodze do sukcesu. Żeby dieta była skuteczna (w założeniu, że chcemy chudnąć), to musimy wprowadzić deficyt kaloryczny. Najprościej ujmując powinniśmy spożywać TROCHĘ mniej kalorii od naszego zapotrzebowania i ot cała filozofia redukcji. Po więcej informacji w tym zakresie zapraszam tutaj: znaczenie diety.
Kolejną bronią w walce o sześciopak są odpowiednio skrojone treningi. Treningi które w relatywnie krótkim czasie (kto w dzisiejszych czasach ma dużo czasu na trening ?) pomogą nam spalić jak najwięcej kalorii. Z pomocą przychodzą tutaj ćwiczenia wielostawowe takie jak: przysiady, martwe ciągi, podciągania, wiosłowania, wyciskania i tak dalej. Ćwiczenia te, oprócz wysokiego spalania w czasie rzeczywistym przyśpieszają metabolizm nawet na 48 godzin po treningu (podnoszą naszą podstawową przemianę materii). Jeśli nie ufasz temu co czytasz to mam dla Ciebie łatwy eksperyment do wykonania w domowych warunkach: Sprawdź swoje tętno spoczynkowe (przystaw dłoń do serducha i policz uderzenia w ciągu 15 sekund, pomnóż razy 4 i masz wynik swojego tętna), wynik zapisz na kartce. Następnie wykonaj 10 brzuszków i sprawdź swoje tętno, odpocznij jakieś 10 minut, tak aby tętno wróciło do wartości spoczynkowej i zrób 10 przysiadów, ponownie sprawdź swój puls. Przekonasz się, że przysiady są o wiele bardziej męczące, a więc skuteczniejsze w spalaniu tkanki tłuszczowej.
Ktoś może sobie pomyśleć „Zaraz, zaraz, przecież brzuszki spalają tkankę tłuszczową z brzucha, a przysiady z nóg?!”. Muszę Was wyprowadzić z tego błędnego myślenia. Nie istnieje coś takiego jak punktowe spalanie tkanki tłuszczowej, poprzez ćwiczenie określonych rejonów ciała. Organizm pozbywa się tłuszczu w miarę równomiernie, w jednych miejscach trochę szybciej, a w innych wolniej. Niestety najczęściej z tych miejsc na których nam najbardziej zależy organizm spala tkankę tłuszczową najwolniej.
Pamiętajcie też, że warstwa przykrywająca Wasz brzuch nie pojawiła się tam w ciągu 2 tygodni, najprawdopodobniej zbierała się tam miesiącami, a może nawet latami. Więc nie oczekujcie cudów po miesiącu ćwiczeń i diety. Jedynym czego możecie się spodziewać i do czego powinniście dążyć, to redukcja tkanki tłuszczowej na zdrowym poziomie – 0,5 – 1 kg na tydzień. Dzięki temu podejściu po pewnym bliżej nieokreślonym czasie będziecie mogli cieszyć się widocznymi mięśniami brzucha.